Niezła historyjka o brytyjskim społeczniaku - w miarę przyjemnie się to oglądało,ale szału nie było.Uwielbiam kino społeczno-obyczajowe z UK i może dlatego miałem wobec tego filmu zbyt wygórowane oczekiwania - filmik przyjemny,do zobaczenia,ale na dłużej w mojej pamięci ta historia się nie zapisze.Na plus - świetna główna rola,fajny klimacik Anglii z lat 60-tych(super scenografia,zdjęcia itd)oraz fajny momentami lekki humor.Na minus sam wątek sensacyjny oraz sama końcówka.
Cytat:
"Własne jaja byś zgubił, gdyby ci w worze nie dyndały!"
A teraz powiedz, co ci nie pasowało w zakończeniu?
Że mu tych sztuk nie opublikowali, czy że nadal Angole łupią obywateli za abonament? ;)
Nie chcę tu kolego za bardzo spojlować,ale w sumie na końcu to ten główny bohater nic nie osiągnął i jeszcze to przyznanie się synka do winy - słabo to wyszło.Sumienie go ruszyło?
Coś tam osiągnął... :)
Już od 2000 emeryci powyżej 75 roku nie płacą haraczu.
Swoją drogą - na tych wyspach to mają takich samych łaskawców jak my... ;)
A młodego faktycznie dręczyło sumienie - była o tym mowa.
Ale też wygrał ;)